Zanurzam
się w zieleń. Powietrze pachnie jesienią. Przed chwilą dobiegłem
do tego cmentarza więc organizm z ulgą przyjmuje chwilę
odpoczynku. Na cmentarz wchodzę główną bramą, ale zapuszczam się
w którąś z bardziej zarośniętych alejek. Tak najbardziej lubię
zwiedzać. Odkrywać zapomniane miejsca. Zbaczać ze szlaków
wydeptanych przez tłumy turystów. Z oddali wzrok mój przyciąga
scenografia. Monumentalny grobowiec, niczym scena życia, którą
aktorzy już opuścili. Ale chwila się zatrzymała, wszystko wygląda
jak gotowe do rozpoczęcia przedstawienia. Publiczność zamarła w
oczekiwaniu. Światła oświetlają scenę. Jest rok 2013, Berlin.
Niedługo po wschodzie słońca. Właśnie przed chwilą ujrzałem
piękny obrazek, który na stałe wyrył się w mojej pamięci.
Dlaczego
współczesne alejki cmentarzy wyglądają inaczej? I już nie chodzi
o samą zieleń, która jest tępiona przez użytkowników i zarządy
cmentarzy. Mam na myśli to, na co mamy bezpośredni wpływ czyli
architekturę, kształt nagrobka. Wszyscy wiemy jak to wygląda
współcześnie. Cmentarze niczym blokowiska płaskich płyt
"napisówek" ustawionych na pudełkach sklejonych z
gładkich kamiennych desek. Taka sytuacja, taka moda, taka
ekonomia...
Wysoki
połysk i już nie lastryko tylko świetny kamień. Czarny, szary,
zielonkawy. Złote napisy, kolorowe kwiaty. Gdzieś się w tej
powtarzalności zagubiła dusza. Nie ma rzemiosła, nie ma detalu,
nie ma głębszej myśli. Są tylko setki, tysiące powtarzalnych
klocków, różniących się jedynie odcieniem i promieniem łuku.
Typowy obrazek, wszystkim dobrze znany. Płasko i nieciekawie. Jedyne różnice to odcienie kolorystyczne i kształt "napisówki". Jest porządek, można by rzec. Ale czy to jeszcze porządek czy już nuda? |
Zrozumiałe
jest, że teraz, w dobie powszechnej oszczędności i miniaturyzacji,
nie mamy do dyspozycji wielkich przestrzeni, tak jak dawni
fabrykanci. Tak jak magnaci, którzy do projektu grobowca zatrudniali
najlepszych włoskich architektów. Tak jak wielcy możnowładcy,
których "kwatery" na cmentarzach zmieściłyby mały dom
jednorodzinny. To jest oczywiste ale nie jest usprawiedliwieniem.
Zwykli,
skromni ludzie, na swoich malutkich cmentarnych działeczkach też
byli w stanie zbudować coś ciekawego, coś niepowtarzalnego, coś
zapadającego w pamięć. Nie są to monumentalne gmaszyska z
czarnego "Szweda". Coś zupełnie nisko budżetowego ale
jakże wymownego.
"Napisówka"
która z daleka przyciąga wzrok, mimo iż wykonana jest z
jednokolorowego taniego piaskowca. "Napisówka", obok
której nie przejdziemy obojętnie, zawierająca nie tylko napis ale
coś więcej.
"Napisówka"
będąca sama w sobie małym dziełem sztuki.
Piękny przykład indywidualnego rozwiązania na typowej, małej kwaterze. Nagrobek opowiada swoją historię, o każdej porze dnia inną. |
Kluczem
do zrozumienia tego paradoksu jest zjawisko światłocienia.
Na
pokazanym powyżej przykładzie zawarta jest
podpowiedź.
To
słońce jest głównym aktorem tego przedstawienia. Nie złoto
napisów, nie wysoki połysk polerowanego granitu, nie zawijasy liter
lecz właśnie światło powoduje, że nagrobek ożywa. Światłocień
- tym właśnie różnią się dawne nagrobki od współczesnej
masowej produkcji. Głębią, rzeźbiarskim, a nie tylko
rzemieślniczym podejściem do tematu. Przemyśleniami kamieniarza o
tym jak będzie wyglądał nagrobek oświetlony rano, w południe,
wieczorem. Jak się sprawdzi podświetlenie z tyłu, jeśli pechowo
mamy ekspozycję północną. A jak będzie wyglądała całość w
pochmurny dzień.
Projektując
nasz nowatorski produkt chcieliśmy wykorzystać te obserwacje i
zastosować je w nowoczesny sposób w projekcie nagrobka.
Podobnie
jak w dawnych nagrobkach, w naszym produkcie światło również gra
główną rolę.
Rowki
reliefu, o trójkątnym przekroju, na neutralnie prostokątnej,
wygiętej łukowo płycie, po oświetleniu światłem tworzą
interesujące efekty światłocieniowe.
Nowoczesny
relief nawiązujący do gotyckiego witrażu cofa widza w czasie do
wieków kiedy mistrzowie architektury opowiadali historie światłem.
Przecież witraż bez światła nie istnieje, jest płaski i
nieciekawy. To światło powoduje, że kolory ożywają i zaczynają
przyciągać uwagę.
Pracując
nad nowym nagrobkiem, pomyślmy czasem, jak wspaniale byłoby gdyby
wróciły czasy, gdy na cmentarze chodziło się pospacerować wśród
bujnej zieleni, popatrzeć na piękne przykłady scenograficznej
architektury i na zaskakujące detale rzeźbiarskie. Jeśli pracując
nad nowym nagrobkiem postawimy się w sytuacji widza odwiedzającego
cmentarz za kilkadziesiąt lat, skorzystamy na tym wszyscy, skorzysta
na tym przestrzeń.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz